By powstał ten najprawdziwszy, trzeba się czasem nieźle nalatać (gdy jest się pszczołą rzecz jasna).
Jednak można mieć miodek własnoręcznie zrobiony – też prawdziwy i bardzo zdrowy. By, go otrzymać pszczołą być nie musimy. Jednak początek, podstawa jest ta sama – musimy mieć kwiaty.
W moim domu zapanowała istna mniszko - mania. Nie, nie chodzi mi o mniszki z jakiegokolwiek zakonu, lecz o mniszka lekarskiego czyli mlecza naszego powszedniego. Cała kuchnia jest w odcieniach żółci od jaskrawożółtego - świeżo zebranych kwiatków do złocistomiodowego - gotowego syropu. No właśnie, bo o syrop tu chodzi. Syrop jest słodki, lepki, miodowy – dobry na wszystko od codziennego śniadania (doskonały na kanapkę zamiast miodu) do poprawy nastroju (zlizany z łyżeczki świetnie zastępuje lizaka).
By otrzymać syrop lub jak kto woli miodek z mniszka...
...wystarczy zebrać 200 kwiatków mniszka (samych łepków), następnie rozłożyć je (nie myte!) na białym papierze. Gdy po chwili wyjdą z kwiatków wszyscy ich dotychczasowi mieszkańcy i rozejdą się do innych zajęć, możemy zalać mlecze ½ litra zimnej wody. Teraz je gotujemy i macerujemy w tej wodzie przez noc. Następnego dnia przecedzamy, wygniatając kwiatki. Do otrzymanego wywaru dodajemy ½ kg cukru oraz 2 łyżki soku z cytryny. Całość gotujemy bez przykrycia, tak długo, by woda odparowała, a wywar nabrał konsystencji syropu. Syrop nie może być za rzadki, bo wtedy fermentuje, ani za gęsty, bo się skrystalizuje. Musi być po prostu w sam raz ;)
Polecam i życzę SMACZNEGO!
Przepis pochodzi z książki pt. „Leki z bożej apteki” J. Schulz, E. Űberhuber, (Wydawnictwo Znaki Czasu, Warszawa 1988) i został wielokrotnie wypróbowany przez moją mamę. Zdjęcia są oczywiście moje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za wizytę na naszym blogu i pozostawiony komentarz:)