Zaczęło się niewinnie. Była wiosna. W ogrodzie budziły się roślinki, a w głowie kiełkowała myśl o ogórkach. "Ach gdyby tak posadzić kilka ogórków, byłoby do zjedzenia". Od myśli do czynu jest czasem tak blisko jak od wiosny do lata. Nadeszło więc lato i wymarzone ogórki. Nie wiem tylko gdzie powstał "błąd" - czy było za dużo myśli czy czynu, na pewno jest dużo ogórków. Są do zjedzenia, kiszenia, małosolne, do sałatki i do chlebka i są, i są, i są wciąż... Szkoda zmarnować, zwłaszcza tych pięknych, dużych. Trochę za dużych do kiszenia. Więc w głowie zakiełkowała kolejna myśl. O ogórkach rzecz jasna. "Ach, gdyby tak zrobić przecierek na ogórkową zupę..." Przepisy są w książkach i w internecie, wszystkie proste, ale któremu zaufać? Postawiłyśmy z mamą na intuicję bazującą na tym, cośmy wyczytały.
Składniki na nasz przecier ogórkowy są następujące:
- ogórki (chyba nikogo nie zaskoczyłyśmy)
- sól
- korzeń chrzanu
- koper
- czosnek
Umyte ogórki poszatkowałyśmy w mikserze (można użyć tarki o grubych oczkach). Posoliłyśmy tak, by były mocno słone. Do umytych i wyparzonych słoików włożyłyśmy chrzan, koper i czosnek (ok 2 ząbków na słoik), wlałyśmy przetarte ogórki wraz z osoloną wodą (a właściwie sokiem, który puściły ogórki) i zakręciłyśmy. Ot, wszystko.
Same jesteśmy ciekawe efektu. Na razie wygląda nieźle. Zimą okaże się czy było warto eksperymentować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za wizytę na naszym blogu i pozostawiony komentarz:)