niedziela, 17 lutego 2013

Dzień jak co dzień czyli 14 luty -czekoladowe muffiny wg Nigelli

Tak, tak !!! 14 luty to dla mnie stanowczo dzień jak co dzień. A już na pewno pozbawiony komercjalizacji i konsumpcjonizmu, a także czerwonego koloru, który działa na mnie jak płachta na byka,

ale... uważam, że nigdy nie powinno się przegapić okazji, żeby komuś powiedzieć, że się go kocha !

W ramach podziękowania za ostatnie starania i duże zaangażowanie postanowiłam się odwdzięczyć. A że akurat trafiło się kilka wolnych wieczornych godzin to właśnie tak w środku zimy powstały wyraźnie niezimowe muffinki :) A dokładnie rzecz biorąc były to muffinki z niespodzianką :)  Z racji koloru niespodzianki można by komercyjnie je nazwać walentynkowymi.



 Ale nie o tym chciałam pisać. Powiem szczerze, że już dawno nie widziałam, żeby dorosły człowiek z takim zapałem wcinał łakocie. Nie mogłam się oprzeć pokusie i dlatego też prezentuję proces zjadania truskawkowych muffinek przez muffinkowego łasucha :)



Ps. Reakcja była mniej więcej taka: Mmmmmm...... Mmmmm........ Oooooo!!!!! TRUSKAWKI ??? ale jak to możliwe??? Mmmmm.......Mmmmmmm....... Mniaaaaaaaam!!!

 I jak tu nie pichcić gdy się ma takiego degustatora :) 


Czekoladowe Muffiny wg Nigelli
(przepis znalazłam u Agi na blogu Pichcę Sobie)

Oczywiście przepis został przeze mnie zmodyfikowany. Tym razem użyłam do pieczenia muffinek samego kakao, a polewa którą widzicie to mleczna czekolada rozpuszczona w kąpieli wodnej. Te białe kuleczki to nic innego jak śmietankowe draże.Aaa bym zapomniała - w mojej wersji pojawiły się w muffinkach całe truskawki. Już sama nie wiedziałam, czy są to muffinki z truskawkami czy truskawki z muffinkami :) Muffinki wyszły pyszne i na pewno powtórzę pieczenie ich  z czekoladą w środku.

Składniki:

Suche:

  • 250g mąki (dodałam dużo więcej bo wydawało m się , że konsystencja jest za rzadka)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 175 g cukru
  • 0,5 łyżeczki sody (dodałam ciut więcej)
  • 2 łyżki kakao
  • 150 g groszków czekoladowych 
  • tabliczka gorzkiej czekolady (lub chocolat chips)
Mokre:
  • 250 ml mleka
  • 100 g rozpuszczonego masła
  • łyżka aromatu waniliowego 
  • 1 jajko 
  • truskawki
Przygotowanie:

Włączyć piekarnik na 200 stopni. Składniki wymieszać w osobnych miskach, następnie mokre wlać do suchych. Wlewać ciasto do 1/4 wysokości  foremki, następnie wkładać całe truskawki (bez szypułek) i uzupełnić ciastem, by truskawki były całe przykryte. Piec przez 15-20 minut w 200 stopniach.





sobota, 9 lutego 2013

Pudło

Nie wiem jak Wy podchodzicie do kwestii rozbierania choinki. A może to nie Wy rozbieracie choinkę, lecz ona robi to dla Was? U mnie w domu nie ma tak dobrze, jak się wyjęło - trzeba schować. Zazwyczaj dzieje się to w okolicach Matki Boskiej Gromnicznej (2.lutego) lub w momencie krytycznym. (Moment krytyczny to taki w którym choina ma na na sobie więcej bombek niż igieł, a cierpliwość domowników do sprzątania tychże jest na poziomie... podłogi).
W tym roku moment krytyczny wygrał z tradycją, no ale ja w zasadzie nie o tym chciałam pisać.
Chciałam Wam pokazać jak można postąpić z pudłem na ozdoby świąteczne. Pewno - można kupić sobie takie wypasione z przegródkami w ilościach adekwatnych do potrzeb, ale można też taniej i ekologiczniej. U nas bombki, łańcuchy lampki i wszystko co wisiało na choince chowane jest w miarę możliwości w oryginalne opakowania (często już bardzo stare), a potem zbiorczo trafiają do pudeł (jedno jest np. po starym odkurzaczu). Pudła zbiorcze są duże, stare i szare. Zupełnie nie pasowały do zawartości - lśniących cacek ze szkła. Narodził się więc pomysł przyozdobienia kartonów. Ale czym ? Czymś świątecznym! Po świętach zawsze zostają u nas papiery po prezentach - śliczne, ale już używane i często naddarte, poklejone taśmą. No, ale szkoda tak po prostu wyrzucić, może się jeszcze przydadzą, takie ładne? No i się przydały do oklejenia pudeł. Doszły też podniszczone torebki papierowe (oczywiście z motywem świątecznym). Wystarczyło je rozciąć, podkleić taśmą i już stanowiły fragment ściany kartonu. A że kartony są 2 i to duże w ruch poszły też kartki z życzeniami - również cieszące oko, lecz mało praktyczne w ciągu roku. Część z nich trafiła do szuflady, reszta... do pudła:) Znaczy na pudło
I tak oto powstał kolaż z papierów, torebek i kartek.


W przyszłym roku, znów zachowam poświąteczną "makulaturę" i uzupełnię brakujące fragmenty kolażu. Wtedy nabierze ostatecznego wyglądu. A gdy jakiś fragment się odczepi czy podrze łatwo zastąpię go nowym - używanym papierem.
Co sądzicie o takim pomyśle na pudło?