niedziela, 26 lutego 2012

Kwiatki, bratki i ... świeczka

Dawno, dawno temu... (w zeszłym roku). Za górami, za lasami, tuż pod oknem kwitły sobie piękne kwiatki. Kwiatki bratki. Były tak radosne i kolorowe, że postanowiłam zachować je na dłużej. By to zrobić naścinałam trochę kwitnących bratkowych pyszczków, zabrałam do domu wsadziłam najpierw między czyste chusteczki, a następnie między strony „Szkolnej Encyklopedii. Matematyka” (Moje umiłowanie do królowej nauk sprawiło, że książka ta już dawno stała się suszarnią. Może służyć do czegoś jeszcze?). Kwiatki leżały sobie spokojnie w książce. Schły i płaszczyły się długo. Bardzo sługo... Aż do dziś. Dziś wyciągnęłam ich kilka i wtedy w pokoju zaszumiało, zahuczało i zaszeleściło. Trwało to dłuższą chwilę, ale efektem jest świeczka w bratki. Oto ona:

poniedziałek, 20 lutego 2012

Żółtą różą prosto w zimę

Dziś znów sypnęło śniegiem. Patrząc przez okno czułam się jakbym była w szklanej kuli z białym puchem...
Moje zwierzaki może nie przepadają za śniegiem, zwłaszcza ich kocia część, lubią za to plątać mi się między nogami oraz wchodzić w kadr. Poszliśmy więc na spacerek z aparatem i oto efekt:


Ale, ale, żeby nie było, że u nas to albo fotki, albo jedzonko dołączam swój dzisiejszy rysunko - malunek. Po prostu obrazek wykonany kredkami akwarelowymi. Żółte róże – może wyciągną słońce zza chmur i przywołają wiosnę? Bo zimy to już dość mam. A Wy?

niedziela, 12 lutego 2012

Po prostu koci świat...


"Szare, bure lub pstrokate
wszystkie koty w za pan brat
mają drogi swe i płoty
po prostu koci świat"

(tekst pochodzi z filmu pt. "Przygody kota Filemona")

niedziela, 5 lutego 2012

Herbaciane muffiny z pomarańczami

To był eksperyment i wielka niewiadoma, póki nie spróbowałam pierwszej muffinki :)

Przepis na muffiny z pomarańczami znalazłam na blogu Margarytki
muszę przyznać, że jest rewelacyjny! Muffiny są wilgotne w środku i zachowują świeżość.

Jednak od dawna chciałam upiec coś z naturalnym ekstraktem.No ale pod ręką nie było nic specjalnego, więc powstał wywar z zielonej herbaty. w zamyśle chciałam dodać zieloną herbatę o smaku pomarańczowym - tak by pasował do owoców. Oczywiście jak przyszedł czas dodania tego składnika okazało się, że w szafce jest zielona herbata! A jakże!!! ale tylko melonowa z trawą cytrynową i to w dodatku taka, której nigdy wcześniej nie piłam. No i zaryzykowałam! Opłacało się :) Herbata dała niepowtarzalny posmaczek a muffiny stały się właściwie bardziej herbaciano - cytrusowe niż pomarańczowe :)

Herbaciany wywar:: 2 torebki herbaty zalałam 1/4 szkl wrzącego mleka.Przykryłam spodeczkiem i poczekałam, aż herbata się zaparzy. Ostudziłam mleka. Wywar dodałam do składników mokrych(o tyle mniej dodałam jogurtu).

Jestem bardzo ciekawa czy Wy też podobnie eksperymentujecie? Chętnie skorzystałabym z Waszych eliksirowych pomysłów :)


W jednej misce mieszamy suche składniki: mąkę, cukier, sodę, proszek do pieczenia, 1 torebkę herbaty, skórkę pomarańczową startą na tartce z 1 pomarańczy.
W drugiej misce mieszamy mokre składniki: jajka, jogurt, olej,sok pomarańczowy + herbaciany wywar.

Składniki mokre wlać do suchych. Mieszamy przy użyciu łyżki. Mieszamy szybko i mało dokładnie, tylko do połączenia się składników. Mogą pozostać grudki.

Do masy dodajemy pokrojone kawałki pomarańczy (obrane ze skórki i błonek).

Ciasto wylewamy do foremek i pieczemy około 15 - 20 minut w temperaturze 200°C. Muffiny sprawdzamy patyczkiem. (Gdy się on nie obiera to znaczy, że muffiny są już gotowe.)

Muffiny polukrowałam (lukier: cukier puder + świeży pomarańczowy sok)i udekorowałam kandyzowaną skórką, którą najpierw namoczyłam w likierze amaretto.