piątek, 30 listopada 2012

Odnaleziona kartka bożonarodzeniowa

Tę karteczkę znalazłam niedawno przy okazji remontu, dostałam ją kilka lat temu od współautorki tego bloga - Justyny. Jej odnalezienie sprawiło mi ogromną radość, jakbym dostała ją raz jeszcze:) Może i Wam się spodoba i sprawi przedświąteczną przyjemność.



niedziela, 18 listopada 2012

A to psztet


Miało być rękodzieło, a wyszedł pasztet. Wprawdzie też zrobiony rękoma, ale zawsze to pasztet. Podam Wam przepis bazowy, lecz od razu przyznam się, że będą też mamine modyfikacje i uwagi.

Przepis „bazowy” zaczerpnięty dawno temu z jakiegoś czasopisma (tytuł ani rocznik niestety u mnie się nie zachował, ale może ktoś się doszuka, więc przyznaję się: tak to przepis z gazety)

Składniki:
Po 30dga różnych mięs bez kości:
-         schabu karkowego
-         cielęciny
-         wołowiny
-         piersi kurczaka lub królika
30 dag wątróbek drobiowych
50 dag boczku surowego
4-5 suszonych grzybów
3 cebule średniej wielkości
6 jaj
2 liście laurowe
8-10 ziaren ziela angielskiego
włoszczyzna
przyprawa warzywna Vegeta
1 łyżeczka zmielonej gałki muszkatołowej
sól
pieprz
bułka tarta
tłuszcz do wysmarowania formy
ok. 50 dag boczku lub słoninki

Uwaga, będą uwagi!
Wnikliwi czytelnicy składników zauważyli, że boczek pojawia się w nim 2 razy, to nie błąd. „Pierwszy” boczek będzie stanowił część pasztetu właściwego. Boczek drugi, ten podany w towarzystwie słoninki to „boczek ozdobny”, wykorzystany będzie do wyłożenia blach i przyozdobienia pasztetu „odgórnie”.

Sposób wykonania:
Mięso starannie opłukać, pokroić na niezbyt duże kawałki.

Do garnka włożyć boczek, zalać wodą i chwilę gotować na małym ogniu.
Dodać kawałki mięsa, obraną cebulę, opłukane grzyby, włoszczyznę, przyprawę warzywną, , sól, pieprz, ziele angielskie, liście laurowe.

Gotować pod przykryciem na małym ogniu aż mięso i grzyby będą miękkie.

Wątróbkę obsmażyć.

Ugotowane składniki osączyć na sicie, wystudzić i zmiksować lub kilkakrotnie przepuścić przez maszynkę do mielenia mięsa.

Dodać do masy jaja, doprawić do smaku gałką, solą i pieprzem.

Dokładnie wyrobić.

2 keksówki dokładnie wysmarować tłuszczem, posypać bułką tartą (uwaga: na dnie układamy „wzorek” z boczku i słoninki) i napełnić do 2/3 wysokości (uwaga: na wierzchu również układamy „wzorek” – pasztet nie jest wtedy suchy, no i ładniej się prezentuje). 

Wstawić do piekarnika nagrzanego do temp. 200 st.C.

Piec ok. godziny (z termoobiegiem 1 godz. 15 min.)


Uwaga, znowu uwagi!
U mnie w domu pasztet robiony jest z mięsa, które było już wcześniej jakąś potrawą, ale nie zostało zjedzone. Np. wykorzystujemy mięso z rosołu, pieczeń ze schabu lub pieczonego kurczaka. Daje to nie tylko oszczędność (nie marnujemy jedzenia), ale i smak. Często zamrażamy takie „resztki” smacznego i świeżego mięsa i dopiero, gdy uzbiera się jakaś sensowna ilość zabieramy się do wyrobu pasztetów.

Z reguły robimy też tak, że jeden pasztet zjadany jest „natychmiast”, inne zaś trafiają do woreczków i plastikowych pudełek a następnie do zamrażarki. Potem wyciągamy taki pasztet dzień przed np. świętami i mamy gotową potrawę, a nie odczuwamy zmęczenia, które towarzyszyło jej przygotowaniu. Taki odmrożony pasztet nie traci na smaku. Nasz poleży do Bożego Narodzenia. 


Smacznego!

sobota, 17 listopada 2012

Muffiny cappuccino na sobotnie śniadanko :)

Tak, tak ...W leniwy sobotni  poranek, kiedy człowiekowi nie chce się otworzyć powieki, nie mówiąc już o wysunięciu palca spod pierzyny zdecydowałam się coś upichcić.

Jeszcze lekko zaspana zastanawiałam się co to ma być: ...coś łatwego ...coś smacznego, ...coś pachnącego,  ...coś delikatnego, ....coś pobudzającego i dającego energii.

No i udało się !

Wymyśliłam coś, co spełniało wszystkie moje oczekiwania :)

Kiedy jeszcze wszyscy spali upiekłam puszyste muffiny cappuccino. I tak wyglądało moje śniadanko:



PUSZYSTE MUFFINY CAPPUCCINO
(Za bazę posłużył mi ten przepis)


Składniki suche:
1,75 szkl mąki pszennej
1 cukier wanilinowy 
0,66 szkl cukru pudru
0,25 łyżeczki soli
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
 4 łyżki cappuccino w proszku (dowolny smak, może też być kawa czarna sypana )

 Składniki mokre:
100 g stopionego masła
1 jajko
0,5 szkl mleka

Wykonanie:

* Dokładnie wymieszać wszystkie składniki suche.  Następnie dokładnie wymieszać składniki mokre. (dodałam roztopione masło jeszcze ciepłe). Na koniec do suchych składników wlać mokre i niedbale wymieszać. Przełożyć ciasto do foremek Piec w temperaturze ok 180 st.C przez ok. 20 min.

* Muffiny bardzo ładnie wyrastają i trzeba o tym pamiętać przy nakładaniu ciasta do foremek.
  
* Muffiny wychodzą rewelacyjnie delikatne i puszyste, a do tego niesamowicie pachną i smakują cappuccino :)





niedziela, 11 listopada 2012

Nasze rogale św. Marcina.


Z tego co wiem, oryginalne rogale św. Marcina, te poznańskie, wypiekane są z białym makiem i bakaliami. My w domu pieczemy je z czekoladą i konfiturami, więc nie wiem, czy mogę je tak nazywać. Zresztą częściej nazywamy je po prostu „rogalikami pani Anety”, bo przepis mamy właśnie od niej. Bez względu na nazwę to już taka nasza rodzinna tradycja, że 11 listopada pachnie i smakuje drożdżowymi rogalikami. Nasze rogaliki są nie tylko smaczną formą obchodzenia Święta Niepodległości, ale też są przyczynkiem do wspomnień o autorce przepisu. Niestety już tylko wspomnień... Za to równie miłych jak zapach owych rogali.
No ale do rzeczy. Oto niezbędne składniki i bardzo prosty przepis by i u Was zapachniało ciasto. A rogaliki możecie nazwać jak chcecie np. radosnymi od nazwy naszego bloga :)




Składniki:
25 dag  masła
7 dag drożdży
3 łyżeczki cukru
¾ szklanki gęstej śmietany
2 jajka
mąki ile się wygniecie
szczypta soli
cukier puder do lukru

Od razu uczciwie dodam, że u nas w domu piecze się rogaliki z podwójnej porcji, bo jedna znika zanim zdąży się posprzątać kuchnię po pieczeniu:) Na taką podwójną porcję wychodzi ponad kg mąki.

A sposób wykonania jest następujący:
Masło, drożdże i cukier siekamy nożem, dodajemy jajka, śmietanę i mąkę. Wyrabiamy ciasto. Powinno być sprężyste i dobrze się kleić, ale nie przylepiać do stolnicy i rąk.

Teraz wystarczy oddzielać kawałki ciasta, rozwałkowywać je na placki (niezbyt cienkie, by podczas formowania rogalików ciasto się nie rwało, a nadzienie nie wypływało)  i wykrawać z nich trójkąty. 

Na każdy trójkąt nakładamy nadzienie, np. kostkę ulubionej czekolady lub odrobinę konfitury i zawijamy (od podstawy trójkąta do wierzchołka) formując rogala. 
Kładziemy na wysmarowanej tłuszczem blasze i wstawiamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy na złoty kolor w temp. 200 st. C
Po wyjęciu lukrujemy.




Rogaliki z makiem i migdałami  (półkruche bez drożdży)

 

 

Jeszcze ja!!! Jeszcze ja!!! Mogę???  jeszcze ja i moje rogaliki, dobrze?

... uff zdążyłam:)

  ... bo u mnie to w tym roku to miało nie być rogalików. A jak już człowiek pomyślał, że może się jednak zabierze za pieczenie, to się okazało, że drożdży nie ma, a później że są ale się przeterminowały :( A później to jeszcze proszek do pieczenia wyszedł sobie z szafki... istny obłęd ! ! !

Ale udało się!  Do kawki zajadałam się rogalikami z makiem:) 




Rogaliki są bardzo kruche i chrupiące a przepis i wykonanie dziecinnie proste :) Przepis został zaczerpnięty z bloga "Kruszynowe kucharzenie". Na pewno jeszcze nie raz skorzystam z tego przepisu :)
Tradycyjnie delikatnie przeze mnie zmodyfikowany. 



Składniki na ok. 25 szt. (mnie wyszły 32 szt):
  • 0,5 kg mąki pszennej
  • niecałe pół szkl. cukru 
  • dodałam dodatkowo ok. łyżki cukru wanilinowego
  • 15g proszku do pieczenia
  • 190g margaryny
  • 1 jajko
  • 1/3 szkl. śmietany 12% (u mnie 18% :)
  • masa makowa
  • migdały

 Wykonanie:
Do mąki dodajemy cukier oraz proszek do pieczenia, mieszamy. Schłodzoną margarynę kroimy na mniejsze kawałki i wraz ze śmietaną i jajkiem dodajemy do mąki. Wygniatamy ciasto. 

Ciasto dzielimy na kawałki (u mnie były 4 kawałki). Każdy z nich rozwałkujemy na okrągły placek o grubości ok. 0,5 cm i kroimy na trójkąty. Na podstawę każdego trójkąta nakładamy trochę nadzienia i zwijamy.(Już po fakcie doszłam do wniosku że w przypadku masy makowej lepiej jest rozłożyć mak na całej powierzchni trójkąta.)
Rogaliki kładziemy na wyłożoną pergaminem blachę i smarujemy rozbełtanym żółtkiem  i pieczemy ok. 15-20 min. w temp. 180 st. C, aż się lekko zrumienią.


Nadzienie rogalików jest kwestią upodobań i wyobraźni :) Będzie nam miło, gdy napiszecie o swoim ulubionym rogalikowym nadzieniu. Może stanie się inspiracją dla nas i innych czytelników?

Smacznego!