niedziela, 29 stycznia 2012

Aż tu nagle...

Jest koniec stycznia. Mróz. Woda zmieniła swój stan z ciekłego na zdecydowanie stały. Nawet śniegu resztki jeszcze zalegają w zimnych zakamarkach ogrodu. Wyszłam na dwór z aparatem. Bateria padła po 2 zdjęciach. Mróz. Wydobyłam z kieszeni komórkę. Bateria po chwili spadła o jedną kreskę. Mróz. Mimo to spaceruję. Oglądam. Tu ptaszek, tam badylek. Mróz. Aż tu nagle... WIOSNA! No może jeszcze nie cała, ale jak najbardziej prawdziwa. Biała, świeża zredukowana do minimum, ale WIOSNA. No bo czymże są przebiśniegi jak nie wiosną właśnie? Zakwitły pierwsze, to zakwitną kolejne. Woda zmieni swój stan ze zdecydowanie stałego na jeszcze bardziej zdecydowany ciekły. I będzie ciepło! CIEPŁO BĘDZIE! I kolorowo i pachnąco. Będzie, prawda? Bo na razie mróz i przebiśniegi.

sobota, 28 stycznia 2012

Chałka - zaplatany sposób, by zimowy wieczór pachniał i smakował drożdżowym ciastem.

Za oknem –9,7 st. C, trzeba więc było wymyślić coś na rozgrzewkę. Padło na chałkę. Nie jest to pieczenie ekspresowe, ale w sam raz na zimowy wieczór. No i na kolację. A na niedzielne śniadanie też będzie. Może z gorącą czekoladą? Zobaczymy. Warto poświęcić trochę czasu.

Przepis na chałkę znalazłam kiedyś w jakiejś gazecie. Całkiem możliwe, że był to „Poradnik domowy”, ale nie pamiętam. Parę lat temu trafił do zeszytu, bo się sprawdził i pozytywnie przeszedł test smaku :)

Oto niezbędne składniki na 2 duże chałki:


- 1 kg mąki pszennej (dobrze mieć więcej, bo czasem ciasto się zbyt klei i trzeba dosypać)
- 6 dkg drożdży
- 20 dkg masła (lub 8 łyżek masła + 2 łyżki oleju)
- 20 dkg cukru
- 2 torebki cukru waniliowego
- 250 ml mleka lub wody (ja robię na mleku)
- 2 całe jajka
- 6 żółtek
- szczypta soli

Składniki muszę być ogrzane, nie prosto z lodówki!


Sposób przygotowania:

W ogrzanym garnuszku rozkruszyć drożdże, dodać 2 łyżeczki cukru, 2 łyżeczki przesianej mąki i trochę ciepłego mleka (żeby uzyskać gęstość śmietany). Rozmieszać, by nie było grudek. Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.


Mąkę przesiać do dużej miski.

Masło rozpuścić w rondelku i odstawić by nie było wrzące.



Do garnka lub miski wlać żółtka i całe jajka, dodać sól i cukier. Ubić na gęstą, puszystą masę.


Do dołka w mące wlać ciepły tłuszcz, masę jajeczną, resztę letniego mleka, wsypać cukier waniliowy oraz rozczyn drożdżowy, który w międzyczasie powinien podwoić swoją objętość.
Ciasto wyrobić, aż będzie elastyczne. Gdy się klei dodać mąki.


Wyrobione ciasto pogłaskać natłuszczoną ręką, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Po 15 – 20 min. powinno podwoić swoją objętość.


Teraz czeka nas plecenie chałki. W tym celu należy ciasto podzielić na 2 części. Każdą z nich zaś podzielić na 4 lub 6 części. Z każdej porcji ciasta uformować wrzecionowaty wałek (cieńszy na końcach, grubszy na środku).


Niezależnie od tego czy mamy 4 czy 6 „wrzecion” zaplatamy je w ten sam sposób. Najpierw zlepiamy je na końcu, następnie bierzemy prawe „wrzeciono” i przekładamy je na przemian raz pod raz nad pozostałymi, aż znajdzie się po lewej stronie. Następnie znów bierzemy prawe i tak aż do końca. Na końcu zlepiamy całość. I mamy chałkę. Teraz już możemy... zapleść drugą: )


Zaplecione chałki kładziemy na wysmarowanej tłuszczem blasze i smarujemy białkiem rozbełtanym z odrobiną mleka.


Wstawiamy do rozgrzanego piekarnika.
Pieczemy ok. 35 – 40 min. w temperaturze 180 st. C.
Gdy chałki zaczynają się rumienić, a po w biciu w nie noża, nadal się ciągną dobrze jest przykryć je z wierzchu folią aluminiową. Gdy wbity nóż już się nie klei ciasto jest gotowe.


A oto efekt końcowy...


SMACZNEGO!

piątek, 20 stycznia 2012

Z innej beczki...

Zaglądamy czasem do statystyk bloga i widzimy, że nas odwiedzacie. Jest nam niezmiernie miło. Chętnie poznamy Wasze zdanie na temat naszych prac, potraw i pomysłów. Śmiało zatem komentujcie!

czwartek, 19 stycznia 2012

„Dzięcioł w drzewo stukał...”

Zainspirowana gościem, który skorzystał ze słoninki postanowiłam przerzucić go na kartkę, zanim odfrunie lub zaszyje się gdzieś w koronach drzew. Ten rysunek powstał z połączenia mojego ulubionego cienkopisu i kredek, również tych akwarelowych. Są świetne do szybkich rysuneczków. Format oryginału, podobnie jak sikorek: A5.

niedziela, 15 stycznia 2012

Ptaki

Gdy moja Współblogowiczka zajmowała się pieczeniem i pałaszowaniem pyszności, ja udałam się dokarmiać ptaki. Oprócz ziarenek i słoninki zabrałam oczywiście aparat fotograficzny, ot tak na wszelki wypadek, gdyby jednak udało się kogoś przyłapać.
I chyba się udało...



Bułeczki, które rosną w lodówce

Ten weekend stał się weekendem "zachciankowym" ;D Spełniłam zachciankę również osoby, która zawsze wiernie towarzyszy mi w kuchni. No i nie tracąc zbyt wiele czasu zrobiłam bułeczki z ziołami prowansalskimi i papryką. Przepis ten został przyniesiony przez domowników i leżał już od dawna w zeszycie pod tytułem "przepisy do wypróbowania".
Przepis rewelacyjny na poranki z ciepłym pieczywem - opcja dla leniwych bo nie trzeba wcześnie rano wstawać. Wystarczy ciasto zrobić wieczorem, a rano tylko wstawić do piekarnika.



Bułeczki, które rosną w lodówce

Składniki:

50g drożdży
1 łyżeczka cukru
1 łyżka mleka
250 ml wody
500 mąki
1 łyżeczka soli
4 łyżki oleju
(dodałam oliwy z oliwek)

w tej opcji:
+ zioła prowansalskie
+ słodka papryka w proszku
+ ziarna siemienia lnianego
+ ziarna słonecznika
+ ziarna sezamu do posypania na wierzch


Bułeczki robiłam z podwójnej porcji składników.


Wykonanie:

Drożdże rozmieszać z cukrem i mlekiem. Dodać przesianą mąkę, olej, wodę, sól. Wyrobić ciasto, aż stanie się gładkie i przestanie się kleić do miski i dłoni. Przykryć ściereczką i wstawić na noc do lodówki- opcja na poranne ciepłe bułeczki. Wczoraj ciasto w lodówce leżało ok 30 min, a resztę ciasta zostawiłam na niedzielne śniadanie.

Ciasto podzielić na 12 części, uformować bułeczki. Położyć na posmarowanej tłuszczem blaszce, posmarować jajkiem, posypać sezamem.

Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec ok 15-20 minut (aż się zarumienią) w 200 stopniach. Polecam, by przez pierwsze 5 minut piekły się w 150 stopniach, wtedy ładnie nam wyrosną;D A później to już tylko smacznego :)

Muffiny piernikowe (gingerbread muffins)

Wczoraj ogarnął mnie zimowo-styczniowy nastrój. Siedziałam pod kocem z kubkiem gorącej herbaty w ręku i zamarzyło mi się jakieś dobre małe co nieco :) . A skoro był weekend to czemu nie ulec pokusie ;D I tak powstały piernikowe muffiny. Przepis zapożyczyłam ze strony http://mojewypieki.blox.pl.



Muffiny piernikowe (gingerbread muffins)

Składniki na 12 muffinek: /N. Lawson z książki "Feast"/

250 g mąki
0,5 łyżeczki sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1,5 łyżeczki mielonego imbiru

1 łyżeczka cynamonu (zamieniłam na 1 łyżeczkę piernikowej przyprawy)
0,25 łyżeczki mielonych goździków (utłukłam je w moździerzu)
1 jajko

50 g ciemnego cukru muscovado
50 g jasnego cukru muscovado

(nie miałam muscovado, więc dodałam 50 g cukru + 8g cukru wanilinowego)

150 ml mleka
¼ łyżeczki octu balsamico
(pominęłam)
6 łyżek oleju (zmniejszyłam do 3 łyżek)
6 łyżek golden syrup (dodałam 3 łyżki miodu)
4 łyżki melasy (pominęłam)
+ dodałam 1 łyżkę kakao

Przygotowujemy:

W jednej misce: makę, sodę, proszek, przyprawy, cukry. -mieszamy
W drugiej misce: jajko, mleko, ocet, olej, golden syrup i melasę.-mieszamy

Podstawową zasadą przy robieniu muffinek jest połączenie składników suchych z mokrymi. Robimy to przy użyciu łyżki. Mieszamy szybko i mało dokładnie, tylko do połączenia się składników. Mogą pozostać grudki.

Ciasto wylewamy do foremek i pieczemy około 15 - 20 minut w temperaturze 200°C. Muffiny sprawdzamy patyczkiem. (Gdy się on nie obiera to znaczy, że muffiny są już gotowe.)


Ta muffinka zniknęła z talerzyka w mgnieniu oka. Została skonsumowana z bitą śmietaną i śliwkowymi powidłami. Mniam :D

piątek, 13 stycznia 2012

Sikorki

Obiecałam komuś sikorki i słowa dotrzymałam. Postanowiłam jednak podzielić się nimi również z Wami. Namalowałam je głównie akrylami z niewielką tylko domieszką akwareli. Obrazek powstał dość szybko więc do ideału mu daleko. Oryginał formatu A5.

wtorek, 10 stycznia 2012

Zima? Zima. ŚNIEG!! :)

Rano odkryłam nietypowy kolor tej zimy – biel! Tak, spadł śnieg. Niezbyt go było dużo, ale starczyło, by okryć świat puszystą i zimną kołderką. Śnieg nie leżał długo, bo temperatura szybko szła w górę. Mimo to udało mi się zrobić kilka fotek, zanim puszysta biel zmieniła się w listopadową pluchę albo styczniowe przedwiośnie. Ciekawe czy będę miała jeszcze okazję popstrykać w śniegu tej zimy? Natenczas mam to:



poniedziałek, 9 stycznia 2012

Boże Narodzenie – kartki ręcznie robione cz. III

Zemsty bywają różne nawet i słodkie podobno, ale nie o zemstę mi chodzi. Chodzi mi tylko oto, by pokazać Wam, jakie piękne kartki otrzymuję. W tym roku otrzymałam jedną z umieszczonych wcześniej przez moją Współblogowiczkę. Nie zdradzę, którą. Te, które zaraz zobaczycie też są wykonane przez nią w minionych latach. Jak widać są nie tylko piękne, ale i wytrzymałe. Stały się elementem mojej świątecznej dekoracji i... początkiem kolekcji(?)
Mam też wersję Wielkanocną (mam, mam!), ale ją ujawnię w odpowiednim czasie. No chyba, że Autorka jakoś mi to uniemożliwi. Chociaż liczę na wyrozumiałość z jej strony! :)










PS. Jak widzicie chronologia nie jest moją mocną stroną, bo kartki od kartek dzielą aż 2 posty. No, ale cóż chyba nie oto nam chodziło by było po kolei, tylko by było. A odnalezienie tematów ułatwią etykiety.

niedziela, 8 stycznia 2012

Zimowe dziobanie.

Może niektórym tytuł posta skojarzy się z przygotowaniem do zimowej sesji egzaminacyjnej, ale nie o tym będzie. Tak tu u nas świątecznie i zimowo się zrobiło na blogu, aż nie chce się wyglądać za okno, bo tam zimy brak. Mimo wszystko oderwałam się od komputera kilka razy i wyjrzałam przez okno. Oto co udało mi się zobaczyć...

"Ciasteczko- Literaki" - gra świąteczna

w tym roku byłam chyba wybitnie grzeczna, bo dostałam od Mikołaja grę "Ciasteczko- Literaki". To pomysł autorski współtwórczyni tego bloga. Mam nadzieję, że nie będzie miała mi za złe, że pozwoliłam sobie na podzielenie się tym prezentem z Wami:)

"Ciasteczko-Literaki" to nic innego jak mini Literaki czy mini Scrabble wzbogacone o hasło.


Każda literka to pierniczkowa gwiazdka, która została pieczołowicie opakowana.


I oczywiście jak na każdą porządną grę przystało była również instrukcja. A jakże!!!


Hasła jakie wyszło nie zdradzę! Powiem tylko, że granie w "Ciasteczko-Literaki" to czysta przyjemność. No i później pochłanianie tych przepysznych pierniczków to niebo w gębie :)

ps. Bardzo Ci dziękuję !

Boże Narodzenie - kartki ręcznie robione cz. II

Chciałam pokazać Wam jeszcze jedną kartkę. Bardzo wyjątkową, bo ręcznie robioną. Dostałam ją wraz z wyjątkowymi życzeniami od wyjątkowej osoby:)Zobaczcie jakie śliczności:)

piątek, 6 stycznia 2012

Boże Narodzenie - kartki ręcznie robione

Mam już pewność, że wszystkie kartki świąteczne dotarły do adresatów, więc mogę spokojnie je tu zamieścić. I już więcej nie będę pisała, tylko zaproszę do oglądania :)



poniedziałek, 2 stycznia 2012

Pierniczki z cappuccino

Od tego przepisu rozpoczęła się tradycja pieczenia pierniczków w moim domu. Nie jest to przepis na klasyczną wersję pierniczków, ale muszę przyznać, że w mojej rodzinie zyskał liczne grono zwolenników:)Dzięki cappuccino, które dodajemy do ciasta pierniczki są bardziej łagodne w smaku. To dobra opcja dla niepiernikożerców ;P

Przepis ten przechodził z ręki do ręki. Od znajomej do znajomej i tak trafił do mojego zeszytu z przepisami:)

Co ważne, pierników nie trzeba robić dużo wcześniej przed świętami. Wystarczy, by ciasto pracowało sobie jeden dzień i już śmiało można wykrawać serduszka, choinki i inne cudeńka. A później lukrowanie i smacznego:)



Pierniczki z cappuccino


Składniki:

1 kg mąki
50 dag miodu
1,5 szklanki cukru
2 łyżeczki sody
1 kostka masła
2 jajka
1 przyprawa do pierników
2-3 łyżki kakao
2 łyżki cappuccino rozpuszczone w 1 szklance wody

Wykonanie:

Miód ucieramy z masłem i jajkami. Z cukru robimy karmel (cukier rozpuszczamy na patelni i zalewamy szklanką cappuccino). Szybko mieszamy. Dodajemy mąkę, sodę, kakao, przyprawę do piernika + masę z masła i jajek i wyrabiamy ciasto. Gdy jest potrzeba dodajemy jeszcze mąkę aż osiągniemy konsystencję dobrą do wycinania pierniczków. Wyrobione ciasto przykrywamy ściereczką i odstawiamy na jeden dzień.Proponuję, by nie rozwałkowywać ciasta zbyt mocno. Dzięki temu po upieczeniu pierniki będą mięciutkie.

Pieczemy pierniczki w nagrzanym piekarniku ok. 5-7 min.


Ozdabianie pierników:
Kolejnego dnia można bawić się w ozdabianie pierników.
Moje pierniki mają czekoladową glazurę. Gorzką czekoladę rozpuszczam w kąpieli wodnej dodając nieco mleka.(By glazura była świecąca trzeba rozpuścić czekoladę, wystudzić ją i raz jeszcze rozpuścić dodając odrobinę masła.)
Piernikowe szaleństwo ozdabiam suszonymi morelami, skórką pomarańczową, orzechami włoskimi, migdałami, rodzynkami, wiórkami kokosowymi, czasem również kolorową posypką.